Grupa FSO Pomorze

Na zlotach rzadko się pojawiam, głównie z braku czasu, ale kiedy dostałem zaproszenie na spotkanie jedynie 20 km ode mnie odmówić nie mogłem i tym samym zjawiłem się na Złotej Górze. Było to co prawda w roku ubiegłym, ale sezon się już zaczął, planowane są kolejne spotkania, więc warto o tym przypomnieć. Szczególnie, że było tak jak być powinno, czyli ciekawie i bez zbędnego piszczenia kołami. Na zlot zjawiłem się Polonezem, podczas gdy 125p pozostało w domu. Ciekawostki – pokrywa silnika Rovera, „magnetyzer” pozostawiony przez poprzedniego właściciela (ciekawe co na to PZMOT), a resztę widać na zdjęciach. Pozdro! :)

Forum dostępne jest pod adresem http://fsopomorze.mojeforum.net

Chromowana atrapa przednia Fiat 1300 1500 / FSO 125p (98-73)

Do oddania w dobre ręce jest atrapa chromowana atrapa przednia wraz z okularami oraz emblematem. Stan widać na zdjęciach. Informacje dostępne są pod numerem telefonu…

OGŁOSZENIE NIEAKTUALNE.


Złote Strony Wprost strona marca 2012

Z radością informuję, iż nasz mój blog został wyróżniony tytułem Złotej Strony „Wprost” marca 2012. Za wyróżnienie dziękuję! :) Blog weźmie udział w konkursie na Złotą Stronę Roku, w którym zwycięzcę wyłonią internauci w głosowaniu SMS-owym. Zostanie ono przeprowadzone w dniach między 1 lutego a 30 kwietnia 2013, po wybraniu kompletu stron miesiąca z 2012 r.

 
Złote strony

Fiat 125p 2000 rosso corsa ’73

Prawie świątecznie przestawiam historię opowiedzianą przez Karola, posiadacza czerwonego Fiata 125p. Ten będzie szybszy nie tylko ze względu na kolor, przeczytajcie sami.

„Chciałbym przedstawić Fiata 125p z ’73 roku, prywatnie zwany Franciszkiem, Frankolotem lub Kantolotem. Fiata kupiłem w kwietniu 2008 roku od pierwszego właściciela.

W chwili zakupu Fiat, jak na swój wiek, był w miarę dobrym stanie. Mimo to, wymagał gruntownego remontu – połatania dziur w podłodze, wymiany progów, błotników, pasa przedniego, nowego lakieru. Pod maską silnik 1300 ohv w przyzwoitej kondycji. W skrócie, klasyczny polski duży fiat na włoskiej licencji mający już swoje lata.
Przygotowania do remontu trwały ponad 2,5 roku – tyle zajęło szukanie blacharza, lakiernika, części, zbieranie funduszy, wygospodarowanie czasu. Długo, ale plan był taki – przywracamy fiatowi włoskiego ducha! Ma to być klasyczny, mały, dynamiczny, sedan z lat ’70. Aby osiągnąć ten cel konieczne było zastąpienie silnika ohv, jednostką z prawdziwie włoskim temperamentem – dohc oraz zmiana koloru na nieco dynamiczniejszy. Wybór padł na rosso corsa, tradycyjny włoski kolor wyścigowy.
W lutym 2011 r. Frankolot wyjechał do blacharza, a ja na poszukiwania nowego serducha i wielu innych części. W połowie grudnia, po niemalże roku Frankolot wrócił do domu. Zrobiona kompletna blacharka, silnik dohc wyremontowany i złożony na nowych częściach. Przed nami (projekt wspólnie z bratem i ojcem) jeszcze dużo pracy, ale wierzcie mi Fiat jest tego wart!”

Karol

Więcej na blogu oraz forum.

„Pimp My Ride” i Polonez

Hasło „Pimp My Ride” słyszał pewnie każdy, kto interesuje się motoryzacją. W skrócie chodzi o to, aby „odpimpować” komuś brykę, czyli przywrócić jej blask, dodając przy okazji parę tuningowych gadżetów. I tu zaczyna się problem, gdyż nie każdemu się to podoba, są jednak różne gusta. Ja wolę jeździć Fiatem, a inny Golfem – jak to śpiewał Dj Gordon „Full Bajera”. Przyzwyczajcie się – dziś będzie dużo linków z treści, to takie werbalne komentarze przy pomocy YouTube.

Pomysł na program świetny, dla każdego kto przynajmniej lubi popatrzeć na to jak samochody wracają do życia albo i aktywnie w tym uczestniczyć. Chciałem jednak opowiedzieć o stylu, w jakim prowadzona jest polska seria. Prolog – właściciel opowiada jak źle mu z obecnym pojazdem, jak wszyscy się z niego wyśmiewają. Na szczęście zjawia się MTV, które zaskakuje właściciela, a ten z radością wybiega ze swojego mieszkania przybijając „high five” prowadzącemu. Potem jest już tylko gorzej, bo już wszyscy przybijają sobie piątki. I własnie to mi nie pasuje, bo można było stworzyć naprawdę dobry program bez udawania, że jest się z Harlemu. Dlaczego w zamian nie postawiono na promocję talentu i wiedzy występującym tam mechanikom i nie stworzono czegoś naprawdę „naszego”? Lokowanie produktu (napój) w serii i sposób w jaki się to robi odniosło skutek odwrotny od zamierzonego – nie będę go pił. Powiem więcej, a właściwie posłużę się cytatem „z kreskówki” ;)

Odcinek „Zerowy” (pilot) zobaczyć możecie pod tym adresem. Na tej samej stronie znajdziecie linki do kolejnych odcinków.

Co byłoby, gdyby do „Pimp My Ride” trafił Polonez? Aby daleko nie szukać weźmy takiego Poloneza Atu z Plusem i silnikiem 1.6 GLI. Wygłupów nie byłoby końca. „Ekipa” i prowadzący mógłby również zadbać o naprawę ogrzewania tylnej szyby i korbkę tylnych drzwi, bo szyba się nie opuszcza, a właściwie opuszcza się sama podczas jazdy. Fele – żadne „Cztery osiemnastki”, a jakieś ładne 13” i baloniaste opony. Ładne siedzenia, lepsze audio. O resztę zadbam sam.

Zacznijmy jednak od początku. Oto trafiła się okazja kupna większego samochodu, którego to brak zaczynał mi coraz bardziej doskwierać. Zdjęcia wykonane po zakupie zobaczyć możecie poniżej.






Jak widzicie powyżej, było bardzo dobrze. Tak wyglądał po pierwszym myciu, już po przybyciu na Kaszuby. Jest piękny, it’s beautiful. Po zakupie miał 87 tys. km przebiegu, co widać było po stanie i dobrze zachowanym wnętrzu. Obecnie na liczniku jest prawie 30 tysięcy.






A teraz właściwa część „pimpowania” – przygotowanie. Podwozie zostało umyte, klosze tylnych lamp wyciągnięte. Konserwacje zacząłem od tylnych błotników, nadkola dokładnie wyczyszczone myjką. Jak widać na zdjęciach, któryś z poprzednich właścicieli przemalował konserwacją elementy przedniego podwozia. Ogólnie – pozytywnie. Oprócz ubytków na progach w tylnej ich części oraz standardowych przy uchwycie lewarka nie było większych problemów. Widać, że samochód był wcześniej garażowany.






Poniższe zdjęcia przedstawiają prace w trakcie. Używałem konserwacji Boll, nakładaną pistoletem. W przypadku baranka informacja na opakowaniu mówiła o kolorze szarym, który w rzeczywistości okazał się białym. Teraz myślę, że to nawet lepiej. Jeśli znów zacznie się coś złego pojawiać, będę mógł łatwo to wyśledzić. I tak zakonserwowana została podłoga, profile wewnętrzne, progi, a na samym końcu maska i jedne drzwi. Niestety, kolejne będą musiały poczekać do wiosny.






Teraz coś specjalnego. Mocowanie nakładki na próg musiało przepuszczać wodę, gdyż pojawiło się tam spore ognisko korozji. Została ona usunięta, blacha przemalowana, a pomiędzy wewnętrzną a zewnętrzną warstwę blachy upakowana została konserwacja oraz tawot. Na dziurę naklejony został Wakafleks, który to używany jest przez dekarzy. Domowy sposób na zasłonięcie dziur w podwoziu. Oczywiście pojawić się mogą głosy, iż profesjonalnie byłoby wspawać w to miejsce reperaturkę, ale po pierwsze musiałbym posiadać migomat, po drugie wówczas blacha silnie się nagrzewa, przez co jeszcze bardziej może być podatna na korozję. Tym samym powstają na skutek działania rudej dziurę zakryłem przygotowaną wcześniej łatką, za którą chciałbym serdecznie podziękować znajomemu dekarzowi.




Patrząc z zewnątrz, efekt końcowy bardzo podobny do początkowego. Na karoserii położony został wosk, kolejny raz będzie na wiosnę. Wówczas naprawiony zostanie wówczas skrzętnie ukrywany przed światem niewielki ubytek lakieru na tylnych drzwiach. Być może na Polonez okuty zostanie w alufelgi, ale oryginalne 13” lub też bardzo do nich zbliżone. Polonez zagościł już raz na niewielkim spocie na Kaszubach, co widać na dwóch z poniższych zdjęć.





Pimpując popijałem moją ulubioną Oranżadę zero. Kto oglądał polskie Pimp My Ride, ten wie ;) A pro pos, oto teledysk z Polonezem o oranżadzie, koleżankach i petardach.


Możemy być dumni z naszej motoryzacji, a wszystkich którzy myślą inaczej niech przypomną sobie w jakich czasach powstawała. Wszystkich jej pomników nie uratuję, ale o ten jeden będę dbał. To z czego dumni być nie możemy, to z faktu że jej końca i ze sposobu w jaki do tego doprowadzono. Nie możemy zrzucać całej winy na okoliczności, bo przecież te się zmieniły. Widać Skoda i Dacia głośniej krzyczały hasło „Chcemy dalej robić samochody”, a być może razem z pracownikami krzyczeli je również politycy z tamtych krajów.

Fiat 125p – oferta sprzedaży

Na nasz adres e-mail przesłano ofertę sprzedaży 125p wraz z prośbą o jej zamieszczenie, co niniejszym czynię. Zdjęcia i opis poniżej.

Dane pojazdu:
-rok prod.1989
-przebieg : 129639 km
-stan techniczny : bdb
-garażowany
-nowa instalacja gazowa założona po zakupie od poprzedniego właściciela
-silnik stan idealny(nie pobiera oleju)
-nowy aparat zapłonowy+przewody+świece
-nowy generowany gaznik
-pasek rozrządu gumowy wymieniony po zakupie od poprzedniego właściciela
-auto na bieżąco było serwisowane
-hak holowniczy z atestem(mało używany)

Auto z silnikiem i skrzynią biegów od poloneza-fabryczna wersja.
Auto sprawne-silnik zapala bez problemu.
Na instalacji gazowej przejechało niespełna 10 000 km.

Auto wymaga lekkich prac blacharskich:
– podszybie przednie wymaga zaprawki
– dół drzwi wymaga zaprawek

Auto każdego roku przed okresem zimowym było konserwowane.
Na zdjęciach widać konserwację elementów.
W progach,w słupkach,nadkolach napuszczany olej w czasie konserwacji.
Plastikowe nadkola zamontowane już przez poprzedniego właściciela.

Wady pojazdu:
-brak aktualnego OC
-brak przeglądu

Kontakt:
email: [email protected]
tel: 794-000-937

Zlot Pojazdów PRL w Sierakowicach 2011

Witam i dobry wieczór po długiej przerwie :) Lato za nami, a kto wie czy i nie również ostatni z pogodnych weekendów z naszymi klasykami. Klapki Kubota czas schować do szafy, samochody ustawić do garaży i zabrać się za zdjęcia wykonane podczas sezonu. Przed Wami część z nich!

Relację z moim skromnym udziałem ze Zlotu Pojazdów PRL w Sierakowicach telewizji Teletronik.tv mieliście okazję zobaczyć już wcześniej. To nic, że nieco pomylono moje nazwisko, śladem innych wielkich postaci występowałem pod różnymi pseudonimami, m.in. „Paweł Bartłomiej”, więc tym razem i tak poradzono sobie znacznie lepiej :)

Do rzeczy – oto jest zlot w Sierakowicach. Mam tak blisko, że nie mogło mnie nie być. Pogoda pozwoliła na sprawne dotarcie zarówno tych czterokołowych pojadów, jak i trzy- i dwukołowych. Wśród pojazdów była Warszawka w świetnym stanie, Polonez, 125p, 126p, Junaki, Romety, SHL i parę innych, np. Skoda Felicia. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie to nie do końca PRL, podobnie jak nowsze Maluchy, ale każdy w nich reprezentował klasykę albo też określić można byłoby go mianem „youngtimer’a”.

Każdy jeden reprezentował również prostą zasadę, iż samochód ma nas dowieźć z punktu A do punktu B, ale ich elementy z powodzeniem mógłby stanąć w muzeum. Posiadały detale, który zasługiwałby na co najmniej 45 min i jedną lekcję „Sztuki”. To byłaby Sztuka przez duże „S”. „A tymczasem borem lasem” (jak mawia mój kolega) każdy rodzic musi indywidualnie szkolić swoje pociechy, tłumacząc że klasyk jest w porządku a „plastik” nie, dziwiąc się jednocześnie dlaczego nasze ministerstwo traktuje te kluczowe dla nas sprawy po macoszemu i takie podstawowe wiadomości pomijane są na lekcjach ;)

Do rzeczy – po raz drugi. Jak oceniam zlot? Bardzo dobrze! Jak tylko będę mógł, będę zabierał na niego Malucha, 125p i mój ostatni nabytek – SHL i namawiał każdego do przyjazdu albo i uczestnictwa. Co mogło odstraszyć? Na jednym z for internetowych zlot określono jako „spalony” z racji ubiegłorocznego zniszczenia dwóch maluchów. Zdanie to podzielam, bo to nie Destruction Derby, a zlot miłośników starszych pojazdów. Nie powinno mieć miejsca również „rycie” w trawie, bo ani to żadna sztuka wywinąć tył na śliskiej trawie, ani też nie ogląda się tego dobrze. Wyjątkiem mógłby być 126p do KJS, ale to inna historia i wyjątek potwierdzający regułę.

Nie lubię kończyć mało pozytywnymi faktami, więc dla osłody raz jeszcze napiszę – zlot był bardzo dobry. Przyjechało dwa razy więcej samochodów niż rok wcześniej, pojawiły się motocykle. I ja w przyszłym roku się zjawię, mam nadzieję że część z Was też będzie. Z resztą nie może być inaczej, daliście słowo :)

Fot. Marcin i Bart, dzięki!

Namiot – Fiat 125p

OGŁOSZENIE NIEAKTUALNE

W imieniu Bartosza przedstawiam zdjęcia namiotu do 125p. Jest namiot jest na sprzedaż – typ „turysta”, nieużywany. Więcej szczegółów uzyskać można pod poniższymi danymi. Zapraszam w imieniu sprzedającego :)

 

Rusty na Złombolu

O rajdzie Złombol jest z roku na rok robi się głośniej. W tegorocznej edycji startuje aż 100 załóg! Jedną z nich jest załoga Rusty Ringo w Fiacie 125p. Do przebycia ma aż 2500 km i to w jedną stronę, więc przed nią nie lada wyzwanie. Ekipa postawiła na styl Rost, co z resztą widać na zdjęciach. Na nadwoziu pozostało jednak sporo miejsca, w sam raz na informacje o sponsorach. Musimy pamiętać, że rajd Złombol jest imprezą charytatywną. Jeśli Wy również chcecie dołączyć do tej szczytnej akcji i pomóc dzieciom z domu dziecka, sprawdźcie szczegóły – Jak zostać sponsorem lub też przejdźcie na któryś z poniższych adresów.

Z Katowic nad jezioro Loch Ness! Trzymajmy kciuki!

Więcej o akcji przeczytać możecie pod adresem rusty.redringo.pl oraz na Facebook’u facebook.com/RedRingoPL