Archiwa kategorii: Moje Pojazdy

Klamka (za)padła – Polonez Plus i klamki

Na początek chciałbym powiedzieć temu, który wpadł na zmianę klamek w Polonezie w najbardziej delitkanych słowach to, co przedstawione jest poniżej na „memie”. Słowa dość ostrożne, bo być może nie była to jego wina, a jakiegoś dyrektora FSO jak ze skeczu „Za chwilę dalszy ciąg programu”.

Stev Jobs powiadał, że za każdą decyzję odpowiedzialna jest ostatecznie jedna osoba, tak więc Panie X chciałbym Panu powiedzieć iż:

 

Dlaczego? Dlatego, że po dwudziestu czterech latach produkcji Fiata 125p i dzięwiętnastu latach Poloneza zmieniono to, co do tej pory działało dobrze – klamki. Może i nie była to najbardziej genialna konstrukcja, ale mawia się, że coś jest „Głupie i działa, to wcale nie jest głupie”. Ta nowa konstrukcja, która to pojawiła się w roku 97 psuła się i łamała. Wystarczy spojrzeć ile Polonezów Plus jeździ z klamkami w innym kolorze i nie jest to element tuningu. Wspomnę tylko, że w tej konstrukcji mocowania zostały zatopione w plastiku i to bardzo płytko, przez co w moim Poldku po piętnastu latach odmówiły posłuszeństwa. Jeśli było to planowane zużycie produktów, to i tak dość długie – to oceniam na plus :) Nie mniej jednak przez tydzień chodziłęm struty, a kiedy jeździłem to bez klamki. Bo z klamką w innym kolorze to nie jazda. Jak sobie poradziłem widać na poniższych fotografiach. Dwie blaszki, a do jednej z nich przyspawane zostały dwie śrubki które zastąpiły oryginalne śrubki. Na razie daje radę :)

Milion Dolarów

Kiedyś mój kolega miał koszulkę, która była jego ulubioną, którą to zapomniał i po którą to musieliśmy się cofać z trasy do innego województwa. Napis brzmiał „Camel 75 years and still smoking” i wyglądała jakby rzeczywiście była rzeczywiście tak stara :) Nie mniej jednak udało się ją odzyskać, w końcu ulubionych rzeczy nie zostawia się tak daleko od domu.

Camel Cigarettes 75 years and still smokes

Źrodło: www.etsy.com

Ja ma pomysł na inną koszulkę, mianowicie „SHL – 50 years and still goes”. I powiem Wam, że za kolejne 50 lat mógłbym powiedzieć podobnie, gdyż moim zdaniem jest to prawdziwy sprzęt z czasów, kiedy projektowaniem pojazdów zajmowali się inżynierowie, a nie Panie z marketingu. Niestety obawiam się, że czasy te nie wrócą. Nie mniej jednak przez jeden krótki, ale szczęśliwy rok mogłem poczuć ducha, którego rozpalała iskra  „Suchedniowskiej Huty Ludwików”, a Wy teraz zobaczyć czerpaną z niej radość na zdjęciach. Pomimo paru nieoryginalnych gadżetów albo właśnie dzięki nim motocykl wyglądał jak „milion dolarów”. Jeździł wcale nie gorzej.

Przygoda skończyła się na rzecz innego motocykla, tzn. Suzuki GS500. Dla mnie to po części też klasyk – ma 20 lat i wciąż dużo chęci do jazdy. I dla mnie też wygląda jak „milion dolarów”.

FSO 125p na wesele

Wyspiański pisał:
Zapraszam cię ja, pan młody,
Wraz na gody
Do gospody!”

Tym razem Pan Młody postanowił wykorzystać do ślubu FSO 125p. Zdjęcia z ubiegłorocznej imprezy przedstawiam poniżej. Tym razem 125p zostało przystrojony w białe kwiaty na masce, bagażniku i z boku. Na oponach białe paski, lusterka chromowane i ogólnie polerowanie i kosmetyka.

„Pimp My Ride” i Polonez

Hasło „Pimp My Ride” słyszał pewnie każdy, kto interesuje się motoryzacją. W skrócie chodzi o to, aby „odpimpować” komuś brykę, czyli przywrócić jej blask, dodając przy okazji parę tuningowych gadżetów. I tu zaczyna się problem, gdyż nie każdemu się to podoba, są jednak różne gusta. Ja wolę jeździć Fiatem, a inny Golfem – jak to śpiewał Dj Gordon „Full Bajera”. Przyzwyczajcie się – dziś będzie dużo linków z treści, to takie werbalne komentarze przy pomocy YouTube.

Pomysł na program świetny, dla każdego kto przynajmniej lubi popatrzeć na to jak samochody wracają do życia albo i aktywnie w tym uczestniczyć. Chciałem jednak opowiedzieć o stylu, w jakim prowadzona jest polska seria. Prolog – właściciel opowiada jak źle mu z obecnym pojazdem, jak wszyscy się z niego wyśmiewają. Na szczęście zjawia się MTV, które zaskakuje właściciela, a ten z radością wybiega ze swojego mieszkania przybijając „high five” prowadzącemu. Potem jest już tylko gorzej, bo już wszyscy przybijają sobie piątki. I własnie to mi nie pasuje, bo można było stworzyć naprawdę dobry program bez udawania, że jest się z Harlemu. Dlaczego w zamian nie postawiono na promocję talentu i wiedzy występującym tam mechanikom i nie stworzono czegoś naprawdę „naszego”? Lokowanie produktu (napój) w serii i sposób w jaki się to robi odniosło skutek odwrotny od zamierzonego – nie będę go pił. Powiem więcej, a właściwie posłużę się cytatem „z kreskówki” ;)

Odcinek „Zerowy” (pilot) zobaczyć możecie pod tym adresem. Na tej samej stronie znajdziecie linki do kolejnych odcinków.

Co byłoby, gdyby do „Pimp My Ride” trafił Polonez? Aby daleko nie szukać weźmy takiego Poloneza Atu z Plusem i silnikiem 1.6 GLI. Wygłupów nie byłoby końca. „Ekipa” i prowadzący mógłby również zadbać o naprawę ogrzewania tylnej szyby i korbkę tylnych drzwi, bo szyba się nie opuszcza, a właściwie opuszcza się sama podczas jazdy. Fele – żadne „Cztery osiemnastki”, a jakieś ładne 13” i baloniaste opony. Ładne siedzenia, lepsze audio. O resztę zadbam sam.

Zacznijmy jednak od początku. Oto trafiła się okazja kupna większego samochodu, którego to brak zaczynał mi coraz bardziej doskwierać. Zdjęcia wykonane po zakupie zobaczyć możecie poniżej.






Jak widzicie powyżej, było bardzo dobrze. Tak wyglądał po pierwszym myciu, już po przybyciu na Kaszuby. Jest piękny, it’s beautiful. Po zakupie miał 87 tys. km przebiegu, co widać było po stanie i dobrze zachowanym wnętrzu. Obecnie na liczniku jest prawie 30 tysięcy.






A teraz właściwa część „pimpowania” – przygotowanie. Podwozie zostało umyte, klosze tylnych lamp wyciągnięte. Konserwacje zacząłem od tylnych błotników, nadkola dokładnie wyczyszczone myjką. Jak widać na zdjęciach, któryś z poprzednich właścicieli przemalował konserwacją elementy przedniego podwozia. Ogólnie – pozytywnie. Oprócz ubytków na progach w tylnej ich części oraz standardowych przy uchwycie lewarka nie było większych problemów. Widać, że samochód był wcześniej garażowany.






Poniższe zdjęcia przedstawiają prace w trakcie. Używałem konserwacji Boll, nakładaną pistoletem. W przypadku baranka informacja na opakowaniu mówiła o kolorze szarym, który w rzeczywistości okazał się białym. Teraz myślę, że to nawet lepiej. Jeśli znów zacznie się coś złego pojawiać, będę mógł łatwo to wyśledzić. I tak zakonserwowana została podłoga, profile wewnętrzne, progi, a na samym końcu maska i jedne drzwi. Niestety, kolejne będą musiały poczekać do wiosny.






Teraz coś specjalnego. Mocowanie nakładki na próg musiało przepuszczać wodę, gdyż pojawiło się tam spore ognisko korozji. Została ona usunięta, blacha przemalowana, a pomiędzy wewnętrzną a zewnętrzną warstwę blachy upakowana została konserwacja oraz tawot. Na dziurę naklejony został Wakafleks, który to używany jest przez dekarzy. Domowy sposób na zasłonięcie dziur w podwoziu. Oczywiście pojawić się mogą głosy, iż profesjonalnie byłoby wspawać w to miejsce reperaturkę, ale po pierwsze musiałbym posiadać migomat, po drugie wówczas blacha silnie się nagrzewa, przez co jeszcze bardziej może być podatna na korozję. Tym samym powstają na skutek działania rudej dziurę zakryłem przygotowaną wcześniej łatką, za którą chciałbym serdecznie podziękować znajomemu dekarzowi.




Patrząc z zewnątrz, efekt końcowy bardzo podobny do początkowego. Na karoserii położony został wosk, kolejny raz będzie na wiosnę. Wówczas naprawiony zostanie wówczas skrzętnie ukrywany przed światem niewielki ubytek lakieru na tylnych drzwiach. Być może na Polonez okuty zostanie w alufelgi, ale oryginalne 13” lub też bardzo do nich zbliżone. Polonez zagościł już raz na niewielkim spocie na Kaszubach, co widać na dwóch z poniższych zdjęć.





Pimpując popijałem moją ulubioną Oranżadę zero. Kto oglądał polskie Pimp My Ride, ten wie ;) A pro pos, oto teledysk z Polonezem o oranżadzie, koleżankach i petardach.


Możemy być dumni z naszej motoryzacji, a wszystkich którzy myślą inaczej niech przypomną sobie w jakich czasach powstawała. Wszystkich jej pomników nie uratuję, ale o ten jeden będę dbał. To z czego dumni być nie możemy, to z faktu że jej końca i ze sposobu w jaki do tego doprowadzono. Nie możemy zrzucać całej winy na okoliczności, bo przecież te się zmieniły. Widać Skoda i Dacia głośniej krzyczały hasło „Chcemy dalej robić samochody”, a być może razem z pracownikami krzyczeli je również politycy z tamtych krajów.

10 lat temu…

Dziesięć lat temu, 22 września 2000 roku, z taśmy montażowej fabryki w Bielsku-Białej zjechał ostatni model Fiata 126p. Pamiętam, jak jeszcze kiedyś na ścianie wisiał artykuł z Dziennika Bałtyckiego zatytułowany Ciao Bambino, który informował właśnie o tym ważnym wydarzeniu. W końcu jak inaczej nazwać sytuację, w której po 27 latach kończy się produkcja „Samochodu dla każdego”. Takim miał być z założenia, ale w końcu tytuły nagłówków gazet wydawanych w tamtym momencie brzmiały inaczej „Fiat 126p, co ciekawego można o nim powiedzieć”. Dlaczego? Głównie z powodu jego dostępności, wszechobecnych talonów oraz ceny. Mimo tego fabryki nie nadążały z produkcją. Podobnie jak Fiat 125p przez pewien czas wyśmiewany, ale teraz wraca do łask.

Dlaczego o tym wspominam? Bo samochód ten zajmuje bardzo ważne miejsce w moim życiu :) Poważnie powiedziane, ale pewnie nie jeden z Was mógłby się pod tym podpisać. W mojej rodzinie były do tej pory dwa takie samochody. Pierwszy z nich wyprodukowany był w roku 1979, a staliśmy się jego trzecim właścicielem. Czerwony kolor, deska rozdzielcza starego typu, spryskiwanie przedniej szyby za pomocą „pompki”, wąskie chromowane zderzaki i koła starego typu. Podobny był do pierwszego z poniższych lub do tego, jakim jeździł grany przez Cezarego Pazurę Miałczyński w filmie „Nic śmiesznego”. Prawda, że ładny?

 

Prawdziwy samochód z duszą, z którym trudno się rozstać. Pewnie dlatego w posiadaniu wciąż znajduje się kolejny, z roku 1991. Poniżej jego aktualne fotografie. Udało mi się nawet wziąć udział w organizowanym w Sierakowicach Zlocie Fiata 126p. Cały dzień przygotowań, czyszczenia i polerowania i w drogę. Nie udało mi się jedynie poprawić felg, niestety muszą poczekać, ale mam nadzieję, że pojawią się ku temu kolejne okazje. Będę na nie czekał z niecierpliwością. Kilka zdjęć z tegorocznej imprezy poniżej.

Zlot Fiata 126p (4) Zlot-126p-Sierakowice Zlot Fiata 126p (3) Zlot-126p-Sierakowice-2 Zlot-126p-Sierakowice-3 Zlot-126p-Sierakowice-18

 

Brama Weselna cz 2.

W poprzednim wpisie prezentowałem zdjęcia z „bramy weselnej” jaka miała miejsce rok temu. W tym roku również pojawiła się okazja, aby zorganizować podobną. Dysponowałem tym razem tylko jednym samochodem, ale za to na boku pojawił się oprócz napisu również biały pas. Inni kierowcy przyglądali się z uśmiechem, gdy już zauważyli o co tak naprawdę chodziło. Prewencja działała :) Jako że Pan Młody na co dzień jeździ ciężarówką, kolumnie weselnej towarzyszyło również kilka tirów. Myślę, że brama była udana :) Z resztą, jak ze 125p mogłoby być inaczej…

PS Przepraszam, za taką jakość zdjęć, ale pogoda nie dopisywała, przez co z resztą co chwila musiałem poprawiać Milicyjną dekorację Kanta.

Brama Weselna cz 1.

W ubiegłym roku dwa Fiaty wykonały dobrą robotę służąc w imprezie zwanej „bramą weselną”. Wiele osób narzekało, że nie zamieściłem zdjęć, więc postanowiłem to naprawić. Oto zdjęcia. Niebieski został na szybko ochrzczony „Milicyjnym”, a biały „MO”. Swoją drogą drugiego z nich już niestety nie posiadam, ale za to trafił w bardzo dobre ręce. Otrzymał już nowe amortyzatory, hamulce i wnętrze. Do tego jest tylko parę kilometrów od dotychczasowego miejsca zamieszkania, tym samym mam okazję go widywać. O tym jednak kiedy indziej. Tymczasem kilka zdjęć obu Fiatów z ubiegłego roku.

Fiat 125p – „Perełki z Anonsów”

Czasopismo i portal anonse.pl jest znane pewnie większości osób z województw pomorskiego, kujawsko-pomorskiego i nie tylko. Tak się składa, że jakiś czas temu na jego okładce zagościło zdjęcie mojego niebieskiego Fiata „Taxi”. Nagłówek mógł sugerować, że jest na sprzedaż. Nic bardziej mylnego :) Nie zamierzam się go pozbyć. Zdjęcia z bloga posłużyły jako materiał do artykułu związanego z Fiatem 125p, jego historią oraz ciekawostkami związanymi z ogłoszeniami sprzedaży. Zdjęcia artykułu zobaczyć możecie poniżej, a wkrótce ten i inne dostępne będą również w dziale „Motoryzacja – artykuły” na wspomnianym portalu czasopisma Anonse.

Anonse-125p

Wnioski z artykułu – owszem, możemy jeszcze znaleźć Fiata 125p w dobrej cenie. Może stać się to dla nas pewnego rodzaju „inwestycją alternatywną” i z czasem zwrócić się z nawiązką. Szczególnie, jeśli włożymy w niego nieco pracy, wysiłku, pieniędzy i – co najważniejsze – serca :)

Anonse-125p (3)

Anonse-125p (4)

Anonse-125p (2)

Minął rok

Minął już rok od pierwszego wpisu na blogu :) Od początku przyświecała mi idea pisania o Fiacie nie tylko z nostalgią, nie tylko wspomnieniami, ale o tym jak wygląda jest eksploatacja obecnie. Niebieski Fiat, które stoi w rodzinnym garażu przejechał w przeciągu ostatnich pięciu lat ponad 100 tysięcy kilometrów. Woził nas do pracy, na wycieczki w Tatry, wesela i przejażdżki. Czasem tylko odmawiał posłuszeństwa, ale jaki 20-letni samochód tego nie robił? I tak zostało mu to wybaczone, a Fiat odszedł na zasłużoną emeryturę :) Drugi z Fiatów na emeryturę musi niestety poczekać. Póki co dzielnie i codziennie pokonuje trasę Sulęczyno – Gdynia (160 km). Tam też, nie raz zdarzyło mu się „oberwać” od ślepych kierowców z plastikowych samochodów (serio plastikowych), którzy nie potrafią wyjechać z parkingu, nie zahaczając przy tej okazji paru innych samochodów :/

sasiad_prowadzi

Sąsiad prowadzi

Starałem się pisać bez przynudzania, a czasami pozwalałem sobie do tematu podchodzić nieco „lekko”, trochę tylko nawiązując do samego Kanta. W końcu blog to blog :) Czas podsumować ostatni rok:

www_125p_eu_statystyki

Powyższy wykres to liczba odwiedzin bloga w przeciągu ostatniego roku. W tym czasie blog odwiedziło ponad 6 i pół tysiąca osób, z czego ponad 4 tysiące tylko od 1 sierpnia. Widać znaczące postępy. Cieszę się, że popularność tematów związanych z 125p nie maleje, a sam samochód staje się coraz bardziej kultowy.

sasiad_wesoly

Sąsiad wesoły :)

Wiele razy otrzymywałem wiadomości, mówiące o tym, że jej autor posiadał Fiata, użytkuje, bądź też zamierza go zakupić. Wszystkie były pozytywne. Za każdą z nich dziękuję :) Dziękuję również za regularną lekturę bloga i życzę, abyście byli zadowoleni ze swoich 125p co najmniej tak jak ja. Do usłyszenia!

Bartek Polak

Letnie porządki

Lato w pełni, więc warto więc zadbać o nasze pszczółki. Jako, że stan chromowanych „kapsli” na moim Fiacie 125p był daleki od pożądanego, postanowiłem zadziałać w tym kierunku. Rozpuszczalnik, pasta do polerowania chromu, parę godzin pracy i udało się zlikwidować ślady rdzy, wypolerować i zakonserwować (od strony wewnętrznej). Jak wyglądał efekt zobaczyć możecie na zdjęciach poniżej. Droga do uzyskania takiego efektu nie była łatwa, ale raz na jakiś czas, na pewno warto popracować nad tego typu elementami.

Czytaj dalej